wtorek, 28 lipca 2015

Krem z wiśniami

Zabrzmiało smakowicie? Dziś jednak nie będzie o jedzeniu, a o efektach wymianki z Beatą. Zwróciłam się kiedyś do Beatki z prośbą o komplet wyjątkowej biżuterii, wiedziałam, że stanie na wysokości zadania i wyczaruje coś pięknego. Od kilku dni mogę podziwiać efekty jej żmudnej pracy. Zerknijcie, co stworzyła:





Kunsztowne i okazałe dwustronne kolczyki tworzą komplet z grzebykiem:




Beata nie byłaby sobą, gdyby nie dorzuciła jeszcze jakiegoś drobiazgu:


I nie skreśliła paru słów w wykonanej przez siebie karteczce:


Do Beaty powędrowały hafty, które już dobrze znacie:


Beatko, serdecznie Ci dziękuję za ogrom pracy, jaki włożyłaś w te cudeńka! Mam nadzieję, że hafty choć odrobinę Ci go zrekompensują:) Dziękuję i aby do następnej wymianki;)

A skoro już wspomniałam o kartkach, to koniecznie muszę się Wam pochwalić imieninową kartką od niezawodnego Promyka . Są tu niebieskości i koronki oraz piękne życzenia:)


Bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję  Promyczku!

Wam zaś dziękuję za gorące przyjęcie czekoladowników! Czytałam Wasze słowa z wypiekami na twarzy:)

Pozdrawiam Was serdecznie!

piątek, 24 lipca 2015

Słodkości dla Anny


Co może wyjść z połączenia papieru, haftu i czekolady? Ozdobny czekoladownik!:) Umyśliłam sobie, że skoro chcę podarować słodkości, to może zamiast tradycyjnej kartki spróbuję wykonać coś, co będzie funkcjonalne i eleganckie jednocześnie, co będzie zarazem nietuzinkowym opakowaniem i kartką z życzeniami. Czekoladownik wydał mi się idealny. Skorzystałam ze schematu znalezionego gdzieś na rosyjskim forum i dorzuciłam swoje trzy grosze w postaci w haftu. W ten sposób powstały dwa czekoladowniki, choć plany były o wiele bardziej ambitne...
Pierwszy z rzadko spotykanym motywem fuksji zyskał różowo-fioletowe barwy:






Drugi natomiast z wcale nie bardziej popularną - hafciarsko oczywiście - nasturcją zyskał beżowo-pomarańczowe wykończenie.





Wszystkim Annom z okazji zbliżającego się ich święta życzę spełnienia marzeń!


Pozdrawiam Was słonecznie!


czwartek, 23 lipca 2015

Rozczytana dzięki Cmentarzowi

Zabrzmiało dziwnie, prawda?;) Już wyjaśniam:) Przyznam się bijąc się w piersi, że gapa ze mnie, bo powinnam była już dawno pochwalić się książkową wygraną. Moja wina, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Otóż od jakiegoś czasu próbowałam swych sił w cyklicznej zabawie zorganizowanej przez autorkę bloga Magiczny świat książki i nie tylko , która postanowiła wcielić w życie ideę rodem z "Cienia wiatru" Carlosa Ruiza Zafona. Stworzyła mianowicie miejsce, w którym książki oczekują na wybawiciela, mogącego podarować im szansę na nowe życie, stworzyła Cmentarz Zapomnianych Książek.
Każdego miesiąca jeden szczęśliwiec staje się posiadaczem wybranej przez siebie książki. W czerwcu los uśmiechnął się do mnie:) Od dłuższego czasu ostrzyłam sobie pazurki, by przygarnąć i już nie wypuścić ze swych łapek "Wymarzony dom" Magdaleny Kordel, bo czułam podskórnie, że będzie mi bardzo po drodze ze stylem pisarskim autorki. Jak się wkrótce okazało było to słuszne myślenie - swoją drogą szkoda, że moja intuicja nie jest taka wygadana w innych kwestiach... Cóż. Ale wracając do książek - kiedy jednak ujrzałam listę tytułów gotowych do przygarnięcia w czerwcowej edycji, uwiódł mnie - dosłowne!;) - inny tom tejże autorki, mianowicie "Tajemnica bzów". Okładka i recenzja książki wydały mi się tak obiecujące, że zgłosiłam chęć przygarnięcia właśnie tej powieści.


Niespodziewanie jednak "Tajemnica bzów" pojawiła się u mnie przed losowaniem na Cmentarzu, a przeświadczona, że szczęście w tego typu losowaniach raczej odwraca się do mnie plecami, nawet zapomniałam, że ustawiłam się w kolejce po tę pozycję. Zagłębiłam się w lekturze i po prostu wsiąkłam, dawkując sobie tę literacką ucztę powoli, by zbyt szybko nie pozbawić się smakowania tej zajmującej opowieści. Odłożyłam książkę na półkę, gdy otrzymałam wiadomość, że to właśnie ja zostałam wylosowana w zabawie u Sylwii. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu nad przewrotnością losu i nieśmiało poprosiłam autorkę bloga, czy byłoby możliwe przygarnąć jednak "Wymarzony dom", bo bzy właśnie zamieszkały na mej półce. Ku mojej uciesze, Sylwia przystała na mą prośbę i już wkrótce mogłam znów znaleźć się w powieściowym miasteczku Malownicze i poznawać je wraz z Magdą - główną bohaterką tego tomu.



Też go połknęłam. Koniecznie musiałam poznać dalsze losy Magdy, więc sięgnęłam po:



A że Malownicze to wyjątkowo urocze miejsce ukryte gdzieś w malowniczych Sudetach (zupełnie nieodległych ode mnie;)), to wczoraj w pięć godzin połknęłam:



Pomyślicie, że zwariowałam... Nie zdziwię się i z góry Wam wybaczam;) Muszę wrócić do zarzuconych krzyżyków, bo rozbestwiłam się okrutnie;)
Sylwii gorąco dziękuję za wylosowanie mej osoby i zamianę tytułu, a Was zachęcam do odwiedzin Cmentarza.

Pozdrawiam Was serdecznie!

poniedziałek, 20 lipca 2015

Dwa lawendowe drobiazgi

W tym roku hafciarsko omijałam lawendę szerokim łukiem. Może zdecydował o tym przesyt z ubiegłego roku, kiedy to sporo wzorów wyskoczyło spod igły, a może brak weny i pomysłów, a może... Grunt, że żadnego lawendowego wzorku nie popełniłam do czasu, gdy pojawiła się prośba o woreczek i zawieszkę.


Wyszperałam skromne wzorki pojedynczych gałązek, które wyszywało się bardzo szybko i w efekcie powstało takie coś:








Pozdrawiam Was słonecznie i lawendowo!


niedziela, 12 lipca 2015

Kałuże miłości

Na niebie panoszą się właśnie groźnie wyglądające chmury,  z których lada moment spadnie deszcz. Wraz z nim pojawią się kałuże. Słodki powrót do czasów dzieciństwa - rozchlapywanie i brodzenie w kałużach - istna frajda!:) Może skusicie się na chwilkę zapomnienia i pobrodzicie dziś ze mną w kałużach? Takich specjalnych, pełnych miłości:)


Towarzyszyć nam będzie w tym jakże mokrym procederze dziewczynka Gorjuss - sprawczyni  "mokrego" zamieszania:) Wyszyłam ją na prośbę Beaty, w ramach naszej wymianki. Zgodnie z jej życzeniem zmieniłam odrobinę kolory obrazka, dokładając tu i ówdzie kropelkę błękitu.



Pozornie mały obrazek skrywa wśród krzyżyków srebrną nitkę, koraliki, półkrzyżyki i sporo wymagających konturów.




Jednak właśnie te drobiażdżki tworzą wyjątkowy klimat całości, przekonałam się o tym nie raz. Mam nadzieję, że taka odsłona Gorjuss przypadnie Beacie do gustu.


Pozdrawiam Was cieplutko i mimo wszystko życzę pogodnego wieczoru!

niedziela, 5 lipca 2015

Francuska cukierenka

Lubicie jagody? No, tak już na samy początku wpakowałam się na grząski grunt;) Doskonale wiem, że pół Polski zajada się pierogami z  jagodami, druga zaś pałaszuje te same pierogi z borówkami;) Ja należę do tej pierwszej grupy i dziś serwuję Wam nie pierogi, ale francuską tartę z jagodami.




Zatęskniłam ostatnio za mniejszymi haftami i śmiejąc się w duchu nad swą przewrotną naturą sięgnęłam po francuskie słodycze. Dlaczego przewrotną? Gdy haftuję coś dużego, po jakimś czasie ciągnie mnie do małych haftów, gdy pracuję nad czymś małym, chciałoby się szyć giganty. Nie dogodzisz;) Pewnie też tego doświadczacie. Ale przewrotność wiąże się również z tematyką - co rusz wskakują mi na kanwę francuskie wzory - moja pani profesor z liceum byłaby dumna;) Choć cztery lata nauki poszły w las i po francusku rozumiem jedynie kilka słów, to moja miłość do francuskich wzorów ma się całkiem dobrze. Zatem wiedziona uczuciem wykombinowałam serduszko. Dawno już ich nie robiłam, a że nieustannie dążę do ideału w tej kwestii, był to najwyższy czas, by do nich wrócić.



Zatem kolejne podejście do serduszkowej zawieszki, tym razem w odcieniach fioletu i soczystej zieleni oraz z dużą ilością kropeczek;)








Żegnam się życząc Wam słodkich letnich deserów!


P.s. Uprzejmie informuję, że z powodu zaporowej ceny leśnych jagód (chyba taniej nie będzie;( ) w sesji zdjęciowej wzięła udział borówka amerykańska. To tak  gwoli ścisłości;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...