Skończyłam wyszywać zielnikową glicynię na początku mijającego tygodnia, ale zapłakana pogoda stanęła na przeszkodzie do uwiecznienia haftu na zdjęciach. Z lekkim niepokojem obserwowałam kwiaty tonące w deszczu i drżałam, czy dadzą radę wystąpić w sesji fotograficznej jako modelki. Dlatego dzisiejszy słoneczny dzień powitałam z ogromnym uśmiechem, któremu towarzyszyło tąpnięcie kamienia spadającego mi z serca ;) I oto jest, w pełnej krasie - glicynia i jej krzyżykowe odzwierciedlenie.
Poza tym wyszywało się cudnie, jak to zawsze z zielnikowymi haftami bywa :) A tymczasem na tamborek wskoczył nowy haft zupełnie niekwiatowy ;)
Pozdrawiam Was serdecznie!