Pewnie pomyślicie, że oszalałam, ale skoro był pomysł, były materiały i do tego znalazła się odrobina czasu, ozdobiłam już słoik na nową edycję TUSAL-owej zabawy. Nadchodzący wielkimi krokami styczeń zapowiada się dla mnie dosyć stresująco, więc nie chciałam mnożyć sobie nerwowych sytuacji, a prezentować słoik w pierwszym nowiu bez ubranka też mi się jakoś nie uśmiechało.
Nie wiem, czy uda mi się tym razem dopilnować wszystkich prezentacji w wyznaczonych terminach - czternastka w dacie wprowadza w moje życie wiele zmian i to kolosalnych - ale będę się pilnować, przy Waszym wsparciu i dopingu powinno się udać:)
Przezornie przygotowałam większy słoik niż poprzednio;) - jak znam życie, tym razem będzie jednak za duży:) Ale nic to!:)
Tyle tytułem wstępu:) Zaś sam słoik wygląda tym razem zupełnie inaczej:) Porzuciłam swoje ukochane niebieskości na rzecz naturalnego lnu, ożywionego kroplą czerwieni:
Amorek pieczołowicie haftujący serduszko wydał mi się idealną ozdobą słoika, a przy okazji posłużył jako "królik doświadczalny", bo jest moim pierwszym haftem wykonanym na lnie. Len ( i mnóstwo innych cudowności, które już Wam prezentowałam) otrzymałam w prezencie od Tereni, za co w tym miejscu jeszcze raz ogromnie jej dziękuję!
Czerwona taśma koresponduje kolorystycznie z serduszkiem haftowanym przez amorka. Jest prezentem od pewnej dobrej Duszyczki (jeszcze raz dziękuję!), która obsypała mnie ostatnio takimi różnokolorowymi cudownościami taśmowymi:)
Do tego zawieszkowe nożyczki na lnianym sznureczku.
Napis również wyszyty na lnie i oprawiony w ozdobną tekturową zawieszkę, a u dołu lniana koronka:
I w całości:
Nie pozostaje zatem nic innego, jak gromadzić nitki:)
Pozdrawiam Was serdecznie!
niedziela, 29 grudnia 2013
piątek, 27 grudnia 2013
Kukurykuuuu!!!
Nie ma szans na ulepienie bałwana, nic nie chrzęści pod butami, nikt nie maluje kwiatów na szybach? Trudno. Skoro za oknem panuje niby-wiosna, trzeba się do niej dostosować. Dlatego dziś zagościły u mnie najprawdziwsze wiosenne koguty:
A tak poważnie - powstały dziś poszewki zamówione już dawno temu. Miało być żywo i energetycznie, stąd po długich poszukiwaniach wybór padł na ognistą czerwień poskromioną przez wzorzystą czerń. Całości dopełniają czerwone koguty, które zawróciły w głowie zamawiającej Osobie i nie było zmiłuj - musiały być i koniec!
Dziękuję Wam za liczne i przemiłe życzenia świąteczne! Tak, święta należą już do przeszłości, ale znam takich, którzy będą żyć ich atmosferą jeszcze długi czas - przynajmniej do momentu rozebrania choinki...
Tak oto wyglądały próby zlokalizowania najniżej wiszących pierniczków, które wkrótce w liczbie sztuk czterech w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęły z gałązek... wraz ze sznureczkami...
A tak prezentowała się kontemplacja tych pierniczków, które wisiały zbyt wysoko...
Pozdrawiam Was serdecznie!
A tak poważnie - powstały dziś poszewki zamówione już dawno temu. Miało być żywo i energetycznie, stąd po długich poszukiwaniach wybór padł na ognistą czerwień poskromioną przez wzorzystą czerń. Całości dopełniają czerwone koguty, które zawróciły w głowie zamawiającej Osobie i nie było zmiłuj - musiały być i koniec!
Dziękuję Wam za liczne i przemiłe życzenia świąteczne! Tak, święta należą już do przeszłości, ale znam takich, którzy będą żyć ich atmosferą jeszcze długi czas - przynajmniej do momentu rozebrania choinki...
Tak oto wyglądały próby zlokalizowania najniżej wiszących pierniczków, które wkrótce w liczbie sztuk czterech w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęły z gałązek... wraz ze sznureczkami...
A tak prezentowała się kontemplacja tych pierniczków, które wisiały zbyt wysoko...
Pozdrawiam Was serdecznie!
poniedziałek, 23 grudnia 2013
sobota, 21 grudnia 2013
Wianki trzy
Zwykle robiłam tylko jeden, który zdobił frontowe drzwi domu. W tym roku zaszalałam - powstały trzy wianki, każdy inny.
Pierwszy - czerwono-zielony ozdabia już drzwi wejściowe:
Wyszedł na bogato:) W ruch poszły gałązki tui, listki ostrokrzewu, szyszki, owocostany z bluszczu i sztuczne czerwone jabłuszka. A w środku ukryła się szydełkowa śnieżynka - ot, tak dla rozjaśnienia całości.
Drugi wianek zdobi wnętrze domu.
Wyszedł niezwykle smakowicie i pachnąco, a wszystko dzięki suszonym pomarańczom, laskom cynamonu, anyżkowym gwiazdkom i lukrowanym pierniczkom. Wszystko zaś spoczywa na aromatycznych jodłowych gałązkach.
Nie mogło też zabraknąć wianka w niebieskościach:) Niestety zdjęcia wyszły fatalnie, bo szarówka za oknem jakoś nie do końca lubi się z niebieskim kolorem...
Tym razem uplotłam okrąg z brzozowych gałązek i dorzuciłam parę niebieskich ozdób. A skoro o niebieskościach mowa, to muszę się pochwalić przeuroczą kartką, którą otrzymałam od Promyka:
Prawda, że cudna? Słodki wzór i dodatkowo błękit,a całość skomponowana z myślą o mnie:) Eh... Jeszcze raz gorąco Ci dziękuję, Justynko!
Pozdrawiam Was cieplutko!
Pierwszy - czerwono-zielony ozdabia już drzwi wejściowe:
Wyszedł na bogato:) W ruch poszły gałązki tui, listki ostrokrzewu, szyszki, owocostany z bluszczu i sztuczne czerwone jabłuszka. A w środku ukryła się szydełkowa śnieżynka - ot, tak dla rozjaśnienia całości.
Drugi wianek zdobi wnętrze domu.
Wyszedł niezwykle smakowicie i pachnąco, a wszystko dzięki suszonym pomarańczom, laskom cynamonu, anyżkowym gwiazdkom i lukrowanym pierniczkom. Wszystko zaś spoczywa na aromatycznych jodłowych gałązkach.
Nie mogło też zabraknąć wianka w niebieskościach:) Niestety zdjęcia wyszły fatalnie, bo szarówka za oknem jakoś nie do końca lubi się z niebieskim kolorem...
Tym razem uplotłam okrąg z brzozowych gałązek i dorzuciłam parę niebieskich ozdób. A skoro o niebieskościach mowa, to muszę się pochwalić przeuroczą kartką, którą otrzymałam od Promyka:
Prawda, że cudna? Słodki wzór i dodatkowo błękit,a całość skomponowana z myślą o mnie:) Eh... Jeszcze raz gorąco Ci dziękuję, Justynko!
Pozdrawiam Was cieplutko!
piątek, 20 grudnia 2013
Między nami, wspólniczkami:)
W ramach naszej niepisanej umowy poprosiłam Dziewczyny o rękodzielnicze przysługi:) Prezenty otrzymałam, więc przechodzę do chwalenia się:)
Najpierw poprosiłam Gosię o cekinowe bombki, oczywiście zgodziła się je zrobić bez mrugnięcia okiem, za co w tym miejscu gorąco dziękuję!
Oczywiście zawartość paczki przerosła moje oczekiwania, bo Gosia nie byłaby sobą, gdyby nie dorzuciła czegoś ekstra:)
Wybaczcie ilość zdjęć, ale chyba przyznacie, że bombki są zachwycające! Mam teraz dylemat, ponieważ w moim pierwszym zamyśle cekinowe bombki miały zastąpić wysłużone już, zrobione dawno temu bombki makaronowe, które od kilku lat wieszałam u podstawy schodów:
Ale teraz zastanawiam się, czy nie powiesić ich na choince - w towarzystwie lampek będą się niesamowicie mienić, a makaron może jeszcze powisi w tym roku...
Gosiu! Jeszcze raz gorąco Ci dziękuję!
Przed Malwiną postawiłam arcytrudne zadanie, aż mi było wstyd, ale ona nie dość, że nie odmówiła, to dzielnie podjęła wyzwanie i mistrzowsko sobie z nim poradziła!
Rzecz dotyczyła czapki. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że za czapkami nie przepadam. Zdarzają się jednak zimne dni, kiedy zdrowy rozsądek bierze górę nad antypatią i każe coś ciepłego wcisnąć na głowę. Kilka lat temu udało mi się kupić czapkę idealną, którą bez większego szemrania zakładałam na głowę, ale z biegiem czasu wysłużyła się, a jej kolor przestał mi pasować do kupionego później komina i rękawiczek. Dlatego postanowiłam uśmiechnąć się do Malwiny, a ta genialna dziewczyna na podstawie przesłanego przeze mnie zdjęcia zrobiła mi identyczną czapkę w granatowym kolorze (bo on jest granatowy, chociaż zdjęcia powiedzą Wam coś innego...) Dopieściła mnie jeszcze niebieskimi kolczykami, a wszystko tradycyjnie już uroczo zapakowała. Malwinko - jeszcze raz ogromne dzięki!
Dziękuję Wam serdecznie za przepiękne świąteczne życzenia i za pamięć:
Ani
i Basi:
Kończąc już witam w mych progach Marię Zych i Banaliki Blog - bardzo mi miło, że u mnie zawitałyście!
Pozdrawiam Was serdecznie!
Najpierw poprosiłam Gosię o cekinowe bombki, oczywiście zgodziła się je zrobić bez mrugnięcia okiem, za co w tym miejscu gorąco dziękuję!
Oczywiście zawartość paczki przerosła moje oczekiwania, bo Gosia nie byłaby sobą, gdyby nie dorzuciła czegoś ekstra:)
Wybaczcie ilość zdjęć, ale chyba przyznacie, że bombki są zachwycające! Mam teraz dylemat, ponieważ w moim pierwszym zamyśle cekinowe bombki miały zastąpić wysłużone już, zrobione dawno temu bombki makaronowe, które od kilku lat wieszałam u podstawy schodów:
Ale teraz zastanawiam się, czy nie powiesić ich na choince - w towarzystwie lampek będą się niesamowicie mienić, a makaron może jeszcze powisi w tym roku...
Gosiu! Jeszcze raz gorąco Ci dziękuję!
Przed Malwiną postawiłam arcytrudne zadanie, aż mi było wstyd, ale ona nie dość, że nie odmówiła, to dzielnie podjęła wyzwanie i mistrzowsko sobie z nim poradziła!
Rzecz dotyczyła czapki. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że za czapkami nie przepadam. Zdarzają się jednak zimne dni, kiedy zdrowy rozsądek bierze górę nad antypatią i każe coś ciepłego wcisnąć na głowę. Kilka lat temu udało mi się kupić czapkę idealną, którą bez większego szemrania zakładałam na głowę, ale z biegiem czasu wysłużyła się, a jej kolor przestał mi pasować do kupionego później komina i rękawiczek. Dlatego postanowiłam uśmiechnąć się do Malwiny, a ta genialna dziewczyna na podstawie przesłanego przeze mnie zdjęcia zrobiła mi identyczną czapkę w granatowym kolorze (bo on jest granatowy, chociaż zdjęcia powiedzą Wam coś innego...) Dopieściła mnie jeszcze niebieskimi kolczykami, a wszystko tradycyjnie już uroczo zapakowała. Malwinko - jeszcze raz ogromne dzięki!
Dziękuję Wam serdecznie za przepiękne świąteczne życzenia i za pamięć:
Ani
i Basi:
Kończąc już witam w mych progach Marię Zych i Banaliki Blog - bardzo mi miło, że u mnie zawitałyście!
Pozdrawiam Was serdecznie!
sobota, 14 grudnia 2013
Ostatnie trzy
Zrobiłam ich w tym roku trzydzieści pięć... Sporo. Dziś przynoszę Wam ostatnią trójkę. Wkrótce wszystkie zostaną zapełnione najcieplejszymi i najszczerszymi życzeniami, po czym pofruną w świat wywoływać uśmiech na twarzach adresatów:)
Na początek kartka z bałwankiem. Motyw ten pojawił się w ubiegłym roku i tak bardzo się spodobał, że zostałam poproszona o wyszycie go i wysłanie konkretnej Osobie. Oto i on w całej swej śnieżnej osobie:
Potem misiek w ptasim towarzystwie.
Wykorzystałam tutaj (podobnie i w następnej kartce) papier z rękawiczkami, któremu wręcz nie mogłam się oprzeć. Powycinałam je i powciskałam wszędzie, gdzie się dało;)
I na koniec dwaj chłopcy dzielnie taszczący świąteczne drzewko.
Zamierzam niebawem pójść za przykładem tych chłopaczków i wyruszyć na poszukiwania idealnego drzewka:). Oby tylko udało się takowe znaleźć. Potem tylko wystroję je odpowiednio, według zamysłu, który zaświtał mi w tym roku w głowie. A jak wyjdzie, to może się pochwalę...
Tymczasem zmykam, bo cały zastęp kartek oczekuje, by zapełnić je życzeniami:)
Pozdrawiam Was cieplutko i przedświątecznie!
Na początek kartka z bałwankiem. Motyw ten pojawił się w ubiegłym roku i tak bardzo się spodobał, że zostałam poproszona o wyszycie go i wysłanie konkretnej Osobie. Oto i on w całej swej śnieżnej osobie:
Potem misiek w ptasim towarzystwie.
Wykorzystałam tutaj (podobnie i w następnej kartce) papier z rękawiczkami, któremu wręcz nie mogłam się oprzeć. Powycinałam je i powciskałam wszędzie, gdzie się dało;)
I na koniec dwaj chłopcy dzielnie taszczący świąteczne drzewko.
Zamierzam niebawem pójść za przykładem tych chłopaczków i wyruszyć na poszukiwania idealnego drzewka:). Oby tylko udało się takowe znaleźć. Potem tylko wystroję je odpowiednio, według zamysłu, który zaświtał mi w tym roku w głowie. A jak wyjdzie, to może się pochwalę...
Tymczasem zmykam, bo cały zastęp kartek oczekuje, by zapełnić je życzeniami:)
Pozdrawiam Was cieplutko i przedświątecznie!
Subskrybuj:
Posty (Atom)